"Walcząc nie zawsze będziesz wygrywał, jednak zawsze będziesz miał świadomość podjętej walki." ~ Dawid Łatacz

PKS Meandra  Czeka na SPONSORÓW
 a WDZIĘCZNOŚĆ NASZA
I PAMIĘĆ MODLITEWNA
GWARANTOWANA
oto konto :

85 8689 0007 2004 6901 2000 0010

Przekaż 1,5% podatku

Parafialny Klub Sportowy

Meandra Dorohucza

Podczas wypełniania formularza

PIT wpisz KRS: 0000270261

oraz cel szczegółowy:

PKS MEANDRA DOROHUCZA 364

 

Krótka jest pamięć po Janie Pawle II budowana na emocjach!

2 kwietnia 2005 roku był jednym z tych dni, w których czuliśmy się dumni, że jesteśmy Polakami. Nie tylko dlatego, że tego dnia umarł najlepszy z nas. Młodzież skrzykiwała się za pomocą SMS-ów i szturmowała kościoły, zaskakując swym zapałem do modlitwy za Papieża niejednego z nas. Ludzie mieli potrzebę bycia z Nim i ze sobą nawzajem. Wychodzili z domów, by razem z przyjaciółmi przeżywać tę śmierć. Przykład cierpiącego i umierającego Jana Pawła II wielu Polakom pomógł w nawróceniu. Księża wspominają, że między śmiercią a pogrzebem Karola Wojtyły do spowiedzi przychodzili także ci, którzy latami odkładali pojednanie z Bogiem. Kto widział w tę noc polskie kościoły wypełnione ludźmi odmawiającymi na kolanach różaniec, nigdy tego nie zapomni. Tak jak nie zapomni wzruszenia przy śpiewanej "Barce”... 

Dziś zostały głównie wspomnienia. I o to tak naprawdę trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Ani pojedynczy człowiek, ani społeczeństwo nie jest w stanie długo "jechać” na takiej emocji. Ale jednocześnie trudno krytycznie nie pytać: jak daleko odeszliśmy od tamtych refleksji, postanowień i wzruszeń? 
Czytających papieskie dokumenty jest u nas stosunkowo dużo. Czynią to całe środowiska, ale dość elitarne - zwłaszcza duszpasterstwa studentów czy absolwentów - bo też są to teksty bardzo trudne. Nie ma się co łudzić, czasy chrześcijańskiej starożytności, w której przekupki na targu spierały się o zawiłości dogmatu o Trójcy Świętej - nie wrócą. Ale nie zmienia to faktu, że niewykorzystaną szansą Kościoła w Polsce są choćby homilie wygłoszone podczas odwiedzin Papieża w ojczyźnie. 
Cóż z tego, że są one znacznie łatwiejsze od encyklik czy adhortacji, skoro w szkolnej i katechetycznej praktyce redukuje się często Ojca Świętego do roli autora 3-4 najbardziej znanych cytatów - z placu Zwycięstwa w Warszawie, z pierwszego kazania na krakowskich Błoniach, może jeszcze z któregoś z kazań gnieźnieńskich czy jasnogórskich. A, co jeszcze gorsze - czytamy papieskie słowa wyłącznie jako teksty historyczne. A wtedy okazuje się, że Jan Paweł II mówi o godności człowieka pracy do komunistów rządzących PRL-em, ale niekoniecznie do menedżerów wielkich korporacji poniżających pracowników w naszych czasach. Wzruszamy się bohaterstwem górników, którzy upominali się w Piekarach o poszanowanie niedzieli jako dnia świętego i dnia odpoczynku, zgodnie z hasłem: "Niedziela jest Boża i nasza”, ale wolimy nie pytać, jak wygląda w praktyce dobrowolność niedzielnej pracy tu i teraz. 

Wreszcie, wygodnie jest - zwłaszcza pamiętającym czasy minione słusznie i oby bezpowrotnie - podziwiać odwagę Papieża, kiedy pytał: "Czy człowiek może powiedzieć Chrystusowi "nie”? Pamiętamy, Papież mówił, że może powiedzieć "nie”, ale zaraz dodawał: "Jaki argument serca i rozumu można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić to, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat” (homilia na Błoniach, rok 1979). Byłoby lepiej - zamiast zastanawiać się, jak przełknął te słowa Gierek - pytać siebie i swoich bliskich: dlaczego coraz częściej Polacy, szczególnie młodzi chyłkiem, bez deklaracji i efektownych gestów opuszczają Kościół. W dodatku często przez nikogo nie pytani o racje serca i rozumu. 

Zdaniem ks. profesora Doli po Janie Pawle II doświadczenie spotkań i towarzyszące im przeżycia zostaną przede wszystkim tym, którzy żyli w Jego czasach. Na szczęście, w tysiące można liczyć tych, którzy mieli możliwość spotkać się z Nim na audiencjach prywatnych, spojrzeć Papieżowi w oczy, podać rękę, czasem zamienić parę zdań. Miliony Polaków spotykały się z Nim na wielkich liturgiach podczas wizyt w Polsce, a już On dbał o to, by każdy ze słuchaczy miał wrażenie, że Ojciec Święty mówi właśnie do niego. 

- Ta obecność pozwalała ludziom doświadczyć obecności Boga - mówi ks. Dola. - Przeżywali Msze święte z Nim szczególnie, nawet jeśli stali w tłoku, daleko od ołtarza, gdzieś w sektorze. Kto był na którejś z papieskich Mszy, pamięta coś pozornie niemożliwego - skupienie wielkiego tłumu. Ja sam mam przed oczyma obraz Papieża z Wielkiego Piątku poprzedzającego Wielkanoc w 2005 roku. Jan Paweł II siedzący w czasie drogi krzyżowej w Coloseum przed telewizorem i przyciskający do siebie krzyż. Jakby chciał pokazać, że akceptuje ludzkie cierpienie. 

Może właśnie Papieżowi i jego cierpieniu przeżywanemu na oczach wszystkich zawdzięczamy dziś to, że w Polsce słabiej niż gdzie indziej słychać głosy wzywające do eutanazji ludzi starych i chorych. Zresztą z wielu jego oddziaływań nie zdajemy sobie sprawy. Przykład życia i śmierci Jana Pawła II pewnie działa na wielu z nas, także wtedy, gdy nie potrafimy cytować całymi akapitami jego słów. Papież i jego nauczanie są jakoś obecne w społeczeństwie. Także przez szpitale czy szkoły jego imienia, a nawet tak często krytykowane pomniki. 

Trudno jednak nie pytać, co zostało ze zrywu 2 kwietnia 2005. Zwłaszcza z takiej mobilizacji młodzieży, która utrwaliła w świadomości pojęcie Pokolenie JPII. Kiedy patrzy się na ubywanie z naszych parafialnych kościołów szczególnie ludzi młodych, można mieć wątpliwości, czy takie pokolenie w ogóle istnieje. A jeśli tak, to czy nie należą do niego raczej dzisiejsi 50-latkowie, dla których wybór Karola Wojtyły był pokoleniowym przeżyciem? 

Oczywiście wiem, że w każdej prawie parafii jest grupa młodych zaangażowanych chrześcijan i że ich istnienie wyróżnia nas w Europie. Tylko, że ta wiedza nie może przesłaniać innej prawdy: przynajmniej część tych młodych ludzi, którzy 5 lat temu parzyli sobie ręce zniczami dla Jana Pawła II, omija dziś Kościół z daleka. I to dla nich trzeba dziś "przetłumaczyć” Papieża na język współczesności. A kto ma to zrobić. Kościół; Rodzice; Szkoła; Prorocy.

Piękne świadectwo o Janie Pawle II przekazał nam w homilii ks. Jacek Szczygieł obecny w dniach umierania Ojca św. 8 lat temu. Mówiąc o śmierci mówił o życiu w kontekście zmartwychwstania dnia 2 kwietnia 2013 roku w Dorohuczy. Kolejny raz umotywowani wdzięcznością i imieniem naszej Szkoły Jana Pawła II w Dorohuczy byliśmy na Mszy św.  Przed Mszą św. Nauczyciele z naszej szkoły poprowadzili różaniec a po wysłuchaliśmy montażu słowno – muzycznego pt. Na falach serc podzielonego na pod tematy:Dobry Pasterz; Odejście;W domu Ojca; Przesłanie Miłości;- przygotowanego przez wspaniałą grupę młodzieży z Chełma w reżyserii P. Roberta Gałana. Pieśni i słowa oraz prezentacja multimedialną odzierała naszą pamięć  z  zapomnienia, ale coraz mniej już ludzi chce to robić.
DLACZEGO?